2011/05/27

Uciekaj, moje serce

  Mam katar, wszędzie wokół unosi się mnóstwo pyłków, coraz częściej odpuszczam sobie zakładanie kurtki, idąc do szkoły. Zbliża się lato, a jeśli lato, to słońce. Jeśli słońce? Ma to chyba jakiś związek z muzyką. Ma? Owszem, w moim odczuciu - znaczny. Przyzwyczaiłam się do odkrywania nowych zespołów, utworów, dźwięków i stylów, zazwyczaj odpowiadających trwającej porze roku. Nie wiem czemu, ale po prostu lepiej słucha mi się Tarji (tak, słucham tej jednej płyty Tarji solo i nic wam do tego!) zimą, niż gdybym miała jej słuchać wiosną. Tak też jest i teraz. Czemu o tym piszę? No właśnie, czemu.
  Otóż niedawno wybrałam się do Kołobrzegu, gdzie znalazłam całkiem sympatyczny sklep muzyczny, gdzie kupiłam jedyne pozostałe płyty Nosowskiej. Dwie. No i właśnie teraz przeszłam do swego rodzaju sedna mojego wpisu (tak, jest prawie dwunasta, a ja piszę bloga. Tak, nic wam do tego).
  Jeśli jest coś, co może skłonić mnie do napisania o tym tutaj, to jest to coś naprawdę dobrego. Nie wiem, czy to ma sens, nie wiem, czy cokolwiek ma jeszcze sens, więc - słowem - Osiecka. Co w tej płycie jest, nie mam pojęcia. Nie wiem już nic, jednak za każdym razem, kiedy jej słucham, jestem bardziej zachwycona. Jeśli jest coś, słuchając czego, jestem w stanie wręcz nie oddychać, jest to właśnie Nosowska w tym wydaniu. Jednak, nie wiem wciąż, czemu piszę to tutaj, ale nie wokal decyduje o wszystkim. Nawet nie o większości. Po prostu. Po prostu jest idealnie. Nawet nie chodzi o teksty, chodzi o wszystko. Nie, żebym miała jakąś totalną fazę na Nosowską. Na tą płytę - a i owszem, tak, prawda. Chyba jest już zbyt późno, żebym pisała coś bardziej konkretnego. Żebym napisała, że pierwszy raz przeżywam (tak, przeżywam, owszem, przeżywam tą piosenkę, przeżywam ją!) Na Kulawej Naszej Barce? Że pierwszy raz słyszę te utwory w takiej aranżacji, że nie przełączam po kilku minutach? Że nie nudzi mnie harmonia utworzona z delikatnych dźwięków, łagodny wokal w połączeniu z (przynajmniej w moim odczuciu, przynajmniej w większości, przynajmniej kilkoma.) wyjątkowo nawiązującymi do lata tekstami? Nie, żeby na płycie znajdował się utwór Jeszcze Zima. A może nie nawiązującymi?
  A może mi się tylko wydaje? Chociaż, stop. Nikt nie powie mi, że Zielono mi nie jest letnie, a przynajmniej wiosenne. Uspokaja mnie ta muzyka. Darzę szalenie wielką sympatią każdą osobę, zaangażowaną w powstanie tej płyty, choć nawet nie wiem, co to za ludzie.
  Jako, że mój ukochany utwór zbliża się ku końcowi, i ja zakończę ten wyjątkowo wnikliwie analizujący fenomen Osieckiej wpis, bo chyba kontynuowanie go nie miałoby sensu.
PODSUMOWUJĄC, uważam, że ten wykon był z naprawdę dużą wczuwką.


Na zdjęciu Pati, no i właśnie tym uroczym akcentem kończymy zarówno ten wpis, jak i dzisiejszy dzień.


Dobranoc!