2011/03/08

Spellbound

No to jak tam?
To jest tragedia. Wczoraj był przemiły dzień, pod tytułem mierzenie i ważenie drugiej ce, znany bliżej jako dziesięciotonowa masakra forever. Jestem załamana własnym stanem, więc postanowiłam, że od jutra biegam. Kupiłam sobie nawet dres, czyli mam motywajcę. Mam też bardzo si si spodnie, w które muszę wejść, a co najważniejsze - niedługo zrobi się cieplej i podejrzewam, że będę zmuszana do noszenia krótkich spodenek/spódniczek (nie no, żartuję. Chociaż nie do końca, w zeszłe wakacje biegałam w sukieneczkach!) pod groźbą utraty chociażby wszystkich moich biednych zębów. Zrobi się lato i co? Goodbye, długie swetry. Mówiłam już, że uwielbiam długie swetry? Guess, why,
Chodząc dziś po 4um, stwierdziłam, że uwielbiam kupować ciuchy. Trochę to chorobliwe, ale z drugiej strony jednak dobrze, bo ciężko mi dogodzić i nie kupuję wszystkiego, co mi wpadnie w ręce. Pomijając to, jestem również przyczyną nieuzasadnionej (no jak nie, jak tak?) zazdrości przyjaciółki przyjaciółki (kochanki? Nieważne), co mnie trochę dobija.

Chce mi się pisać noteczkę, mam wenę. King konga.
Mam jakieś dziwne wahanie nastrojów i natłok myśli. W domu dzieje się źle, bo kiedy ja zaczynam płakać, jest już wyjątkowo źle. Przez prawie 15 lat zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, ale i tak jest coraz gorzej, normalne. W pewnych momentach i ja już nie mogę, chociaż jestem silna, o tak. Nie okazuję niczego po sobie, w sumie nikt o niczym nie wie.
Chciałabym żyć tak jak inni. (tak, to był dramatyczny, emo-stajl wywód. No nic to, przeżyjemy)

Słucham na zmianę Siouxsie and the Banshees i Summoninga, nie mogę się zdecydować. Chyba teraz zostanę przy Siouxsie, bo oryginalne Juju wpadło w moje łapki. Póki co, jest do przyjęcia. Nie wiem, czy jest dobra czy świetna, bo póki co osłuchuję się z Arabian Knights - świetny utwór, że o teledysku nie wspomnę. Nic to, przecież, jeśli piosenki są dobre, najczęściej mają skopane teledyski, choć wyjątkiem jest kochane i idealne Unleashed (tak, Epicowe Unleashed forever)


Dobrze, dobrze, już przestaję.
Rozpisałam się, odkryłam w sobie umiejętność tworzenia najdłuższych zdań złożonych ever.
Czyli teraz pora na rytualne focie focie?
Tak, właśnie, otóż pora na focie focie.

Lubię to zdjęcie, bo przypomina mi okładkę Hvarf, ale nie wiem, czemu
(nie, w ogóle nie wiem)

Selfiq z rąsi, lansik słuchawkami za 15 zł!


Robiłam to zdjęcie trochę pod kątem walentynek,
a, że w walentynki brak mi było internetu,
a dziś jest dzień kobiet...
(ło rany, ja coraz bardziej rozbudowane zdanka buduję!)



Ok, kończę tą mega rozbudowaną nocię focię (co?),

W.