2012/12/25

####






Wigilia eh wigilia, z wielką radością wyczekuję momentu, kiedy będę mogła z ulgą podsumować - ŚWIĘTA ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH. Jest w sumie jak co roku. Tydzień, w ciągu którego leżę, oglądam cougar town i takie różne inne, jem postną kapustę i odsuwam od siebie jak najdalej myśl o czekającym na mnie milionie zadań z matematyki, nie robię. Nie robię zadań, nie robię zdjęć, jestem teoretycznie umówiona na jakieś dziwne testy do jakiejś agencji ze wsi, ale to dopiero jak zrobi się cieplej, dobra ehe dobra dobra, po prostu dopadł mnie zimowy leń, który przybiera też formy letniego, jesiennego i wiosennego, w zależności od okoliczności, nawet nie czuję, kiedy rymuję. 
Dobrą stroną tego całego zamętu jest fakt, że nareszcie zaczynam dostrzegać zmiany w ludziach, w otoczeniu i w różnych drobnych szczegółach. I nawet w sobie. Na przykład - moja bezkonfliktowość coraz szybciej ulega de gra da cji, a mimo to kocham wszystkich ludzi, bo całą nienawiść do świata i jednostek zmarnowałam mając 11 i 12 lat. Dzieje się coś dziwnego, JEJCIU. Robimy śmieszne rzeczy, przebieramy się za księżniczki i bezy w teatrze, spędzamy po 10 godzin tygodniowo w makdonaldzie nic nie zamawiając, odmrażamy sobie ręce. Mam więcej czasu na przeglądanie stron z drogimi ciuchami i znajdowanie absurdalnie beznadziejnych koszulek za sto czterdzieści euro. 
I mimo lenia, od piątku nie zdążyłam się jeszcze ponudzić. Pieczenie ciasteczek, pisanie pierdołek w żółtym zeszycie i desperackie wyprawy na dworzec z serii trzy kilometry w jedną stronę przez zamieć i śnieżycę z wiadomego powodu i po croissanty HEHE

Mam nadzieję, że są ludzie, którzy spędzają święta jeszcze mniej produktywnie ode mnie <schadenfreude>

TO MY ŚPIEWAMY KOLĘDY 
To my
To my dwa