2012/01/18

180112












Go to fucking Dresden go to Bratislava /winterbreak












Passing through Prague


Hehs jestem zalosna i mam kryzys nic mi nie wychodzi

2012/01/01

010112

Okay czas na podsumowanie.
Właściwie z tego miejsca nie żałuję chyba niczego, żadnej decyzji podjętej w minionym roku. Zrobiłabym coś ze zdjęciami, ale niestety mój komputer sylwestrowo się zbuntował i postanowił się popsuć. Więc wszyscy ludzie, z którymi spędziłam 2011, wszystkie wyjazdy, imprezy, dni, koncerty, hektolitry herbaty, nieprzespane noce, przygody w pociągach, wszyscy, których zdołałam poznać. Lodowaty początek roku, mnóstwo śniegu, dni spędzone w ferie w Amsterdamie, tysiące zdjęć, dni wiosny, niepewne słońce, zupełnie nieudany wyjazd na Kata, oglądanie Nieznajomych i robienie pizzy, coraz więcej ciepłych dni, pierwsze w życiu Dclie (choć go nie pamiętam), majowy Kraków, ograniczona gra w Jaka to melodia i zapiekanki na Kazimierzu, wakacje, zbliżające się coraz większymi krokami, cholernie dużo zdjęć, Poznań i Stara rzeźnia - Katasza i pierwsze w życiu kulisy, wakacje, kajaki, historia z Pynią pynus, Irek na Seven - Węgorzewo, sushi na wynos na wybrzeżu w Norwegii, unisexowy meeting, Kasia krzesło, kronika, Kato trip i Kazu Makino, gorąca Chorwacja, pizza w ostatni dzień przed wyjazdem i tysiąc godzin na granicy, akredytacja, Żaba dance - drugie w życiu Dclie, szara monotonia, powrót do szkoły, palec i chyba bardzo wczesny albo bardzo późny spacer, Dezerter Jacku i drewniane barierki, mnóstwo obowiązków, najlepsze urodziny na świecie, urodzinowa Kaśka Jeśli Wiesz co chcę powiedzieć, Coma pomyłka życia, spektakl i cholernie miłe reakcje ludzi, Słupsk i cisza ja i czas, idą święta a śniegu nie ma, Szczecin meeting i Sylwester spędzony właściwie jak dotąd najudaniej.

Mimo wszystko w tym wszystkim zawarł się smutek.
Tak, właściwie to był bardzo dobry rok.


Teraz pozostaje mi tylko życzyć Wam wszystkiego jak najlepszego!